Proszę daj mi tylko kilka tych chwil bo ktoś taki jak ty pyta jestem magiczny czas edukacji świat No bo płacowy twoją jużAle mi weszła ta piosenka juliazugaj
Tekst piosenki: W jednym z wielu miast za zakrętem, niebo jakby stąd póki jesteś, życia mała garść ciągle w nas. Wspominamy cud raz jeszcze, kilka prostych słów nie więcej, życia mała garść ciągle w nas. Tylko jeden moment mam w pamięci tylko jeden który ciągle trwa, taka mała życia garść nie więcej, taką siłę którą w sobie mam. Tylko jeden moment mam w pamięci tylko jeden który ciągle trwa, taka mała życia garść nie więcej ciągle w nas. W jednym z wielu miejsc za zakrętem, niebo całkiem stąd ciągle w nas. Wspominamy cud raz jeszcze, kilka prostych słów nie więcej życia mała garść ciągle w nas. Tylko jeden moment mam w pamięci tylko jeden który ciągle trwa, taka mała życia garść nie więcej, taką siłę którą w sobie mam. Tylko jeden moment mam w pamięci tylko jeden który ciągle trwa, taka mała życia garść nie więcej ciągle w nas. Tylko jeden moment mam w pamięci tylko jeden który ciągle trwa, taka mała życia garść nie więcej, taką siłę którą w sobie mam. Tylko jeden moment mam w pamięci tylko jeden który ciągle trwa, taka mała życia garść nie więcej ciągle w nas. Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Tylko jeden moment mam w pamięci tylko jeden który ciągle trwa, taka mała życia garść nie więcej, taką siłę którą w sobie mam. Tylko jeden moment mam w pamięci tylko jeden który ciągle trwa, taka mała życiagarść nie więcej ciągle w nas. W jednym z wielu miejsc za zakrętem, niebo całkiem stąd ciągle w nas. Minięcie się z chłopakami ze sztabu. Samotny wjazd wyciągiem na samą górę. Zapięcie nart i przejście na belkę. Znak od trenera, że mogę zaczynać. Odepchnięcie się od niej i nabieranie prędkości. Odbicie się od progu w odpowiedniej chwili. Kilka sekund lotu. Lądowanie. Robiłem to tyle razy. Na dobrą sprawę nie wiem, co mogło się popsuć w tym schemacie, że... Upadłem. Jednakże... Diagnoza i tak była w tym wszystkim najgorsza. „Zerwane więzadła i uszkodzona łąkotka”. Znowu... To znowu wróciło. Operacja. I to natychmiastowa, bo najlepiej nie zwlekać. Znów to samo – przykucie do łózka, potem mozolna rehabilitacja... Może w tym sezonie jeszcze wrócę. Ta kontuzja lepszej pory sobie wybrać nie mogła. Losie, dlaczego sobie tak ze mnie kpisz? Przecież Maren... Może jednak wszystko chce mi pokazać, że jednak nie jest mi przeznaczona? Że tylko się zawiodę, a ta kontuzja ma mnie przed tym przestrzec? Pfe! Nic z tych rzeczy. Przy niej czuję się w pełni sobą, czuję, że w końcu żyję pełną parą... Po operacji i wybudzeniu się ujrzałem twarze swoich kolegów z kadry i trenera. Wyrzuciłem ich jak najszybciej się dało – jedynym wyrzutkiem pozostał Tande, który dziś na nerwy działał mi jeszcze bardziej niż zawsze. - Stary! Narty do góry - zaśmiał się, a ja spojrzałem na niego z pobłażaniem. Te jego beznadziejne żarciki... - Maren się nie martw, naprawdę. Jak nie Ty, to ja ją uprowadzę. Tylko muszę dorobić się garnituru, bowiem jak porywać, to z klasą! Zażenowany wzniosłem oczy w stronę sufitu. Jego poczucie humoru to coś...tak potwornie niezrozumiałego. Ja wiedziałem, że on jest inny, ale aż tak bardzo? - Dobra, ja lecę. Mam ważną misję do wykonania. Nawet się nie ruszaj! - oznajmił, niemal nie rzucając się na drzwi. - Spoko, nie mam zamiaru - mruknąłem z ironią, przymykając oczy. W końcu miałem mieć spokój... Chyba się zdrzemnąłem. Ewentualnie znalazłem się w takim letargu, że kompletnie się wyłączyłem i cały świat przestał dla mnie istnieć. Czy sen, czy wyłączenie... Mniejsza, było lepiej. Trochę odetchnąłem, wyciszyłem się... Aczkolwiek nadal nie było dobrze. Do Maren nie odzywałem się od porannego treningu, a były to już w sumie godziny wieczorne – przynajmniej tak mi mówił zegar, który wisiał na ścianie naprzeciw mnie. Może dobijała się do mnie przez te godziny? Bała się, jak ja o nią, kiedy przez dłuższy czas nie dawała znaku życia? Nie wiem... A chciałbym wiedzieć. Nie miałem możliwości, aby dać jej znać, że jeszcze żyję, ale trochę się uszkodziłem – mój telefon został w torbie treningowej, która jest nie wiadomo nawet gdzie. Pewnie chłopacy troskliwie się nią zajęli... Znów leżałem z zamkniętymi oczami. To takie relaksujące i odprężające, a w dodatku...teraz mogłem sobie na to pozwolić. Więc leżałem i próbowałem ułożyć treść wiadomości, w której przepraszam pannę Ristad za to, że się tyle nie odzywałem, kiedy drzwi od sali się otworzyły. Przecież wyganiałem wszystkich! Wcześniej prosiłem! Tak bardzo mają moje zdanie w poważaniu... - Wyjdź - rzuciłem cierpko do przybyłej osoby, która chyba mnie nie posłuchała. Upewniłem się tego w momencie, kiedy schwyciła moją dłoń w swoją drżącą. Była mniejsza... Kobieca. Maren... Powoli otworzyłem oczy – przecież nadal nie miałem stu procentowej pewności, że wybudziłem się z przedłużonej drzemki. Może podświadomość próbuje mnie zaślepić, czy co? Jednak nie. To ona. Najprawdziwsza ona. Przerażona... Poświęciła się dla mnie – rzuciła wszystko i przyleciała tu. Zależy jej... Aczkolwiek... Który geniusz jej o tym powiedział? Czyżby Tande, który... Tak, to sprawka Daniela. Jednak ma łeb na karku. - Spieprzyłem to wszystko... Na najbliższe dwa miesiące jestem skazany na to - jęknąłem, głową wskazując na gips, który miał chronić moją nogę przez najbliższe tygodnie. - Jak mamy uciec? Kobieta westchnęła ciężko, zajmując miejsce tuż obok mnie. - Teraz się tym przejmujesz, tak? - siliła się na spokojny ton, ale widziałem, że zaraz pęknie. Zdenerwowało ją to. - Wiesz, co przeżywałam, jak Daniel powiedział mi, że upadłeś na treningu? - Maren... - Bałam się o Ciebie, idioto - wyszeptała, nachylając się nade mną. Jej oczy nieprzerwanie trzymały kontakt z moimi... Bała się. Bała się o mnie. - Bałam się, bo mówiłeś, jak bardzo ten sport jest niebezpieczny, a Ty teraz chcesz się zamartwiać tym pieprzonym ślubem?! Musiałem załagodzić jakoś tę sytuację. Skoro mam uszkodzoną nogę, to muszę działać inaczej... Trochę się uniosłem, aby mieć ułatwiony dostęp do jej ust. Od razu się poddała i złagodniała, a jej dłonie oplotły się wkoło mojego karku. Pomimo tego wybuchu namiętności czułem, że coś w niej nadal siedzi. I to nie tylko złość, bo bagatelizuję coś tak ważnego jak zdrowie. Podobno kobiety są wszechwiedzące, ale... Nie wiedziała. Chyba nie docierało do niej to, jak bardzo ją kocham. - Bałam się, bo Cię kocham - powiedziała mi to w usta. Po tych słowach poczułem się... Boże, nie jestem w stanie określić tej euforycznej mieszanki we mnie. Przy czymś takim ścisk żołądka i serce walące jak dzwon się chowa, naprawdę. - Nie chciałam nawet myśleć o tym, że stało Ci się coś poważnego... Cofnęła się, gładząc mnie po policzkach. Jej oczy błyszczały, a wargi krzywiły się ku górze w delikatnym uśmiechu. To, że ją kocham jest za oczywiste. Już od samego początku naszej znajomości czułem coś więcej. Coś, przed czym się broniłem – przecież ona zdecydowała, że rozstanie będzie dla nas czymś o wiele lepszym. Oczywiście, że wtedy kłamała, potrzebuje mnie, tak samo, jak ja jej... - Maren... Też Cię kocham... Kocham, jak wariat - złapałem jedną z jej dłoni w swoją, podtykając sobie pod usta. na pewno każda z Was tak się szczerzyła, czytając ten rozdział XD ten uśmiech to miód na serce!🌸💜 w końcu oboje to przyznali, co nie? niby tacy dorośli, ale o uczuciach to żodyn godoć ni umie :v Podróż - z nią mi do twarzy, to nie szczędzi wrażeń Zdarzył się cud A może warto się odważyć? Tylko karty Twe porażę, wdrążę rzeczywistość A to rozdanie to klucz, masz jeden moment - to czuć: pulsują skronie Ty wróć, ktoś czeka w domu Unieśmy dłonie za naszą wolność, niezależnie gdzie jesteśmy Może wczoraj tak nie było,ale dziś będzie tak Parę rzeczy kurz przykrył,parę wziął tu wiatr. Wczoraj nie wyglądało jeszcze na to tak,że Jutro będzie orajt ,dzisiaj daję radę sam. Nie poamgaj mi ,nie mów mi jak mam żyć, Wiesz ,bo próbuję dziś tu nie pić ,a ty dziś ---- mnie. Proszę Cię daj mi żyć tu,tak jak będę chciał , nie według czyiś szyfrów. Chwycić wiatr w żagle i polecieć nagle, gdziekolwiek ponad tą chorą taflę. Fałszu ,tanich głupot i wadliwego ego, w marszu słyszysz tupot ,to my gdzieś daleko. Od tego wszystkiego według własnego planu, muszę być lwem,ale z dala od baranów. Muszę dawać radę,muszę ją dać wiem, świecić przykładem puszczać ją w świat też.. Refren: Zbyt wiele razy ufałaś mi na darmo, Zbyt wiele słów nie usłyszałaś,aż do dziś. Zbyt często prosiłaś bym się ogarnął, Nie pomagaj mi sam muszę iść. x2 R-Ice: Wyszedłem z domu, chociaż byłem sam ,miałem plan Powietrze było rześkie,pod skrzydłami miałem wiatr. Wiatr unosił mnie nad ziemię blask na twarzy to promienie, Tak wygląda to wszystko,kiedy posiadasz marzenia. Nie pomagaj mi,jeśli sam w to nie wierzysz, Cele są piękne,póki w ziemię nie uderzysz. Nie próbuję się zmieniać gdy patrzę na resztę, Raczej piję wódkę z nią odchodzę często w bezkres. I chyba się zmieniam pod ciężarem doświadczenia, Kiedy znów stawiam krok na mieliźnie przeznaczenia. Nie znasz mnie mówisz o mnie ale gdzie tu widać sens, Skoro częściej widzę ból niż poezji śmiech. Kiedy łza kapała z rzęs,to pomocy brakowało, Może tym się nie dzieliłem,może mi nie wypadało. Dziś pokładam nadzieję w rzecz najbardzie mi bliską, Kiedy odejdzie wszystko zostanie mi Hip-Hop.. Refren: Zbyt wiele razy ufałaś mi na darmo, Zbyt wiele słów nie usłyszałaś,aż do dziś. Zbyt często prosiłaś bym się ogarnął, Nie pomagaj mi sam muszę iść. x2 Tmk aka Piekielny: Znasz mnie lepiej niż ja sam wystarczy jedno spojrzenie, Kilka słów i mój strach,gdy brak mi wiary w siebie. Nie ma szans bym się zmienił dziś, Nie ma nas trzeba chlać,choćbym nie był w stanie iść. Wolałbym być ułożonym gościem, wtedy wszystko w życiu przychodziłoby mi prościej. Miałbym siłę i mierzyłbym wysoko, I nie stawałbym na moście,myśląc jak tam głeboko. Kurwa stop, czas z tym skończyć do chuja, Chwycić za broń,życie strasznie znieczula. W wódce topimy uraz jeszcze możemy być wolni, Sukces rodzi się w bólach,czas się na nie uodpornić. Nie pomagaj mi,nie patrz mi w oczy, Świat mnie złamał dziś,nie umiem przyjąć pomocy. Nie umiem iść ku światu,razi mnie zbytnio, Boże zabierz mi wszystko zostaw tylko Hip-Hop. Refren: Zbyt wiele razy ufałaś mi na darmo, Zbyt wiele słów nie usłyszałaś,aż do dziś. Zbyt często prosiłaś bym się ogarnął, Nie pomagaj mi sam muszę iść. x2

Daj Mi Znać Lyrics: Wyobraź sobie sama, że tak trochę u mnie źle bez Ciebie / Mimo tego chyba wiem, że nie chcę / Mimo tego nadal czuję dreszcze / Wyobraź sobie sama, że teraz dzieje

Ma kochana, ma jedyna, gdzie ciebie szukać mam? Dałaś mi szalone chwile, tak dobrze było nam. Piękne oczy twe, czarne aż po brzeg, zdobywały mnie. Skradłaś serce i zostawiłaś mi tylko słowa te. Ajajaj, w twoich oczach widzę raj, ajaj, w sercu mi graj, Ajajaj, co masz w sobie, to mi daj, ajaj, jeszcze mi graj. Ajajaj, w twoich oczach widzę raj, ajaj, w sercu mi graj, Ajajaj, co masz w sobie, to mi daj, ajaj, jeszcze mi graj. W sercu mi graj, W sercu mi graj. Mój kochany, mój jedyny, mogłeś ze mną być. Tak kochałam, tak wierzyłam, dziś nie mamy nic. Piękne oczy twe tak zawiodły mnie, tęsknię noc i dzień. Czy ty nie wiesz, że tylko jedną chcesz, i to właśnie mnie? Ajajaj, w twoich oczach widzę raj, ajaj, w sercu mi graj, Ajajaj, co masz w sobie, to mi daj, ajaj, jeszcze mi graj. Ajajaj, w twoich oczach widzę raj, ajaj, w sercu mi graj, Ajajaj, co masz w sobie, to mi daj, ajaj, jeszcze mi graj. W sercu mi graj, W sercu mi graj. Ajajaj, w twoich oczach widzę raj, ajaj, w sercu mi graj, Ajajaj, co masz w sobie, to mi daj, ajaj, jeszcze mi graj. Ajajaj, w twoich oczach widzę raj, ajaj, w sercu mi graj, Ajajaj, co masz w sobie, to mi daj, ajaj, jeszcze mi graj, Ajaj, jeszcze mi graj, ajaj, jeszcze mi graj.
Daj tylko czas, wrócę do siebie Kiedy? Jeszcze sam nie wiem, to dzień lub dwa Powietrza brak, muszę zniknąć najczęściej Kiedy nie powinienem oddychać sam Daj tylko czas, wrócę do siebie Kiedy? Jeszcze sam nie wiem, to dzień lub dwa Powietrza brak, muszę zniknąć najczęściej Kiedy nie powinienem oddychać sam [Oliver Olson:]
[Zwrotka 1: Młody M]Wiesz, że na tych trackach to jestem chyba już bossemBo na mój rap niunie kręcą tyłkiem, na Twój? NosemMłody - "proszę Cię mam już mętlik", wiem kotkuAle nigdy nie składałem Ci obietnicPieprzyć "dirty dancing", pieprzyć "milkywaysy", to nie rap dla pedałówAni raczej nie dla dzieciChoć te małolatki teraz, ile masz na oku? Chłopaku, po prostu przymknij okoJak się same prosząNa karku zimny pot, joł, hat, melanż, bit, mikrofonWchodzimy na scenę - czuję, że dziś będzie ostroMam tę narrację, której tamci mi zazdroszczą, bo też piją whisky, aleWychodzą przy tym tak prostoJuż sam nie wiem do czego mogę się posunąć, życie to musi być więcejNiż pieprzona cytryna i kubukPóki co trzaśnij zdrówko, póki nie zmądrzeje, kubuk - wiesz, że kocham Cię, ale to siedzi we mnie[Refren: Młody M]To siedzi w nas - jak szósty zmysłNa tych ulicach, które nadzieję kradnąMamy mało do stracenia, mniej czasu na rapLąduje u mnie w parze - kolejny banknotTo siedzi w nas - jak szósty zmysł, nic z tym nie zrobiszNa tych ulicach, które nadzieję kradnąMamy mało do stracenia, mniej czasu na rapLąduje u mnie w parze - kolejny banknot[Zwrotka 2: Młody M]Ej, Świr - daj mi bit podniosę im adrenalinęBo pamietają mnie tak jak Orlean, KatrinęSynek, nie licz na wiele, mam proste wizjePół tysia na szampana, piętnaście na złotą płytęCzego oni chcą ode mnie?Chłopie - daj spokójNie mam czasu na dyskusję, tak nie zrobisz fortunPłytę? Kupisz przez szacunek, dla mnie to dużoNie jesteś cwaniakiem jak masz ją za darmo jesteś..Smutki idą z wódką, nie dbam o jutroDaj mi chwilę, zaraz coś rozpiję, będzie sytoA Ty? Lubisz to suko, nie mnie, mój posłuch, mój feedbackTo że słucha tego trochę osóbZnam takie jak Ty i w sumie mi to nie przeszkadzaA Ty słuchaj jak gra Młody, kup browara albo szampana, albo nie wiem?Zapal blanta, albo dawaj chociaż podbić piątkę, albo - nara..[Refren: Młody M] x2[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Sve je bilo tako fino dok nisam ukapir'o. Da do nje je meni stalo. (zastooo) zato sto volim te. Miko, tako zelim te za sebe. Da ubijamo vreme samo ti i ja. Glavna tema celog grada. Zvezda Granda i
W ostatnim czasie, weszłam w posiadanie wielu kosmetyków, które niejednokrotnie okazywały się dla mnie nowościami. Dałam sobie zatem trochę czasu, by móc je wypróbować a dziś mam dla Was kilku moich ulubieńców. 1. Nawilżająca mgiełka Kokos & Aloes do twarzy i ciała - Bielenda W moim życiu był moment, kiedy wśród kosmetyków posiadałam, niejedną mgiełkę. Z czasem jednak zauważyłam, że tylko stoją na półce a mnie brak chęci, by po nie sięgnąć. Zakup kolejnych uznałam zatem za zbyteczny. Przez długi czas na próżno było ich u mnie szukać. Do czasu... Na kanale jednej z lubianych przeze mnie youtuberek, natknęłam się na materiał z różową, wielofunkcyjną mgiełką marki Bielenda i zapragnęłam ją mieć. Moje poszukiwania jednak okazały się być bezowocne. Zamiast niej w oko wpadł mi inny produkt - nawilżająca mgiełka o zapachu kokosa & aloesu. Początkowo się wahałam, rozważając wszelkie za i przeciw. Ostatecznie jak widzicie postanowiłam zaryzykować i była to jedna z lepszych decyzji ever. Teraz z perspektywy czasu mogę Wam powiedzieć, że zaważyło tu niezwykle piękne i eleganckie opakowanie, któremu nie sposób było się oprzeć. Mgiełka okazała się być produktem niezwykle lekkim, stworzonym z myślą o rewitalizacji, odświeżeniu oraz nawilżeniu twarzy i ciała. Jak zapewnia producent wykazuje również właściwości tonizujące i kondycjonujące. Głównym składnikiem mgiełki jest woda kokosowa, dostarczająca skórze suchej i odwodnionej cennych minerałów i witamin. Prócz niej znajdziecie w składzie sok z liści aloesu, kwas hialuronowy oraz trehaloze. Sok z aloesu ma za zadanie łagodzić, nawilżać, wzmacniać i wygładzać naskórek. Kwas hialuronowy - wiąże wodę, zapewniając odpowiedni poziom nawilżenia. Natomiast trehaloza zapobiega utracie wody. W momencie, kiedy ją kupiłam na zewnątrz panowały tropikalne upały. Spadła mi więc jak z nieba. Okazało się bowiem , że jest bezalkoholowa, o delikatnym dla skóry neutralnym pH. Początkowo miałam wątpliwości, czy faktycznie zdoła nawilżyć moją skórę. Nastawiłam się zatem, że jeśli nie sprosta temu zadaniu to posłuży mi do odświeżania skóry. Na trwające wówczas upały - jak znalazł. Pokochałam ją za przepiękny zapach, któremu nie potrafiłam się oprzeć. To on podziałał na mnie mobilizująco, skłaniając do regularności w jej stosowaniu. Pozwoliło mi to do bliżej przyjrzeć się działaniu tejże mgiełki, co zdecydowalo o umieszczeniu jej w gronie moich ulubieńców. Okazało się bowiem, że mgiełka nie tylko rewelacyjnie odświeża ale także równie dobrze radzi sobie z nawilżaniem skóry. Często zatem stosuje ją pod makijaż. Nie boję się użyć jej także na makijaż. Z niedowierzaniem patrzę na opakowanie mgiełki, w którym z każdym kolejnym dniem jest jej mniej. Oznacza to, że ja do niedawna jeszcze stroniąca od tego typu kosmetyków, się do niej przekonałam. Choć pozostało mi jeszcze dobre pół butelki, bo produkt ten jest niezwykle wydajny, to już planuję kolejny zakup. Jeśli więc jeszcze nie znacie tej mgiełki lub podchodzicie do tego typu kosmetyków sceptycznie, tak jak to początkowo miało miejsce w moim przypadku to zachęcam Was do jej wypróbowania. Jestem pewna, że zmieni ona Wasze spojrzenie na nie. 2. Rozświetlacz IUNO Rozświetlacz IUNO zachwyca pieknym, niezwykle eleganckim opakowaniem, do złudzenia przypominającym kawałek marmuru. Nic w tym zatem dziwnego, że gdy trafiłam na niego u jednej z lubianych przeze mnie youtuberek, nie potrafiłam mu się oprzeć. Tak bardzo spodobał mi się efekt glow, jaki gwarantuje że bez chwili zastanowienia go kupiłam. Szybko stał się numerem jeden, wśród posiadanych przeze mnie rozświetlaczy, o czym świadczy znaczne zużycie. Nie wyobrażam sobie bowiem, bym mogła pominąć go w swoim makijażu. Fenomenalnie rozświetla, daje efekt zdrowej i świeżej skóry. Mój makijaż nigdy dotąd nie wyglądał tak pięknie i promiennie, jak teraz kiedy aplikuje go na kości policzkowe, pod łukiem brwiowym czy nad łukiem kupidyna. Na tym jednak nie koniec moich zachwytów nad tymże rozświetlaczem. W dobie powszechnie panujących trendów, na kosmetyki naturalne trzeba wspomnieć, że jest on produktem wegańskim o właściwościach pielęgnacyjnych i odżywczych, w którym nie znajdziecie żadnych składników pochodzenia zwierzęcego ani silikonów. Dodatkowo jest to kosmetyk nie testowany na zwierzętach, cechujący się dużą trwałością, mocną pigmentacją oraz świetną wydajnością. Produkt na tyle przypadł mi do gustu, że mój stan posiadania powiększył się nie tylko o piękny, wegański pędzel do rozświetlacza ale także o bronzer. Jeśli więc szukacie kosmetyku, który sprosta Waszym oczekiwaniom, z pełnym przekonaniem mogę Wam go polecić. Z pewnością nie pożałujecie. 3. Puder bambusowy Lovely O bambusowym pudrze marki Lovely, niejednokrotnie czytałam na Waszych blogach, aż wreszcie też postanowiłam dać mu szansę. Na okazję nie musiałam długo czekać. Nadarzyła się szybciej niż się tego spodziewałam, bo już przy okazji jednej z ostatnich promocji w drogerii Rossmann. Pewnie bym o nim zapomniała, gdyby nie to że zwrócił moją uwagę przeuroczym opakowaniem. Trudno było mi się mu oprzeć i niespełna kilka dni później już go wypróbowałam. Szybko zjednał sobie moją sympatię. Pokochałam go za jego prześliczny, ciasteczkowy zapach, który zachęcał do stosowania. Drobno zmielony puder o aksamitnej konsystencji perfekcyjnie stapia się ze skórą, idealnie ją matując. Przy mojej mieszanej cerze jest to niezwykle ważne, bowiem nie tylko utrwala makijaż, ale także zapobiega błyszczeniu. Dzięki temu, że jest on transparentny idealnie spełnia swoją rolę, nie zmieniając koloru podkładu. Jeśli więc, szukacie pudru który spełni Wasze oczekiwania, Nie obciążając przy tym nadto Waszego portfela to gorąco Wam go polecam. U mnie jest w użyciu przez cały czas i niewiele mi go już zostało, ale z pewnością na jednym opakowaniu nie poprzestanę. 4. Podkład mineralny Lily Lolo Moja skóra nie jest jakaś szczególnie problematyczna. Nie muszę niczego skrzętnie skrywać pod grubą warstwą makijażu, jednak przez lata zakorzeniło się u mnie przekonanie, że im bardziej kryjący podkład, tym dłużej się on utrzyma na twarzy. Początkowo więc dość sceptycznie podchodziłam do kosmetyków mineralnych. Z czasem bardzo powoli zaczęłam się do nich przekonywać. Prawdziwy przełom nastąpił dopiero w tym roku, kiedy to nastały iście tropikalne upały. Zależało mi by pomimo to wyglądać dobrze, nie nakładając grubych warstw obciążających kosmetyków. Z pomocą przyszedł mi wówczas podkład mineralny marki Lily Lolo w odcieniu Barely Buff. Z łatwością aplikuję go na twarz przy użyciu pędzla Kabuki, dozując kolejne warstwy do momentu osiągnięcia pożądanego efektu. Dzięki niemu moja skóra wygląda nieskazitelnie gładko i naturalnie. Po aplikacji kolejnej warstwy, zdołałam ukryć nawet nieestetyczne przebarwienia. Przekonałam się tym samym, jak niewiele wysiłku trzeba aby móc cieszyć się promiennym i świeżym makijażem. Na upalne dni ten podkład jest dla mnie wręcz idealny. A kto wie może u Was zagości na dobre? 5. Naturalna szminka Love Affair - Lily Lolo Szminka Love Affair to jeden z moich ulubionych kosmetyków do ust. Łączy w sobie jasny odcień brązu z domieszką brudnego różu, przez co idealnie nadaje się do codziennych makijaży. Ma przyjemną, kremową konsystencję, z łatwością więc aplikuje się ją na usta a zawarte w niej woski, ekstrakty oraz witamina E, nawilżają je. Mogę więc cieszyć się głębokim kolorem i odżywionymi ustami. Koniecznie wypróbujcie, szczególnie że czeka na Was mnóstwo przepięknych kolorów, spośród których każda wybierze coś dla siebie. A Wy znacie któregoś z moich ulubieńców? Jak sprawdził się u Was? wsB76. 433 486 316 354 106 458 23 295 38

daj mi tylko jeden moment ulub